Do stolicy Podlasia Kolejorz pojechał z nadzieją na przełamanie złej passy i udowodnienia swojego potencjału wynikiem, ale i zarazem jako najgorsza drużyna Ekstraklasy. By wydostać się jednak z samego dna, musiał na ciężkim terenie wygrać. Radzić zaś musiał sobie w okrojonym składzie, bez kontuzjowanych Łukasza Trałki oraz Macieja Gajosa, a także chorego Kaspra Hamalainena.
Już pierwsze sekundy spotkania na Podlasiu pokazały, że o powrót z punktami do Poznania nie będzie łatwo. Gospodarze wysoko zaatakowali lechitów i starali się wykorzystać każdy najmniejszy błąd defensywy. Ta jednak spisywała się poprawnie i w końcu Kolejorzowi udało się uniknąć utraty gola na wyjeździe w pierwszym kwadransie pojedynku. Jagiellonia miała jednak swoją znakomitą okazję – po bardzo szybko wyprowadzonym ataku Vassiljev huknął pod poprzeczkę, ale Burić zdołał odbić piłkę. Po rzucie rożnym zaś kompletnie niepilnowany Góralski chyba sam zaskoczony był brakiem rywala, bo z kilku metrów uderzył bardzo nieczysto.
Napór Jagiellonii rósł błyskawicznie. W ciągu kilkudziesięciu sekund miejscowi cztery razy zagrozili bramce Lecha, który nie potrafił wyjść z własnej połowy. Gdy zaś wydawało się, że mistrzowie Polski już sytuację uspokoili, ponownie białostoczanie byli bliscy trafienia do siatki. Lech odpowiedział dopiero w 25. minucie po rajdzie Szymona Pawłowskiego. Uderzenie Dawida Kownackiego zostało jednak zablokowane.
Dobre wrażenie, jakie zaczęli sprawiać lechici, zanikło bardzo szybko. Tym razem czyste konto udało zachować się przez niespełna pół godziny. Z lewej strony piłkę przejął Cernych, podał do Strausa, który dośrodkował na piąty metr, a tam Barry Douglas nie był w stanie upilnować dwóch rywali. Jacek Góralski piłki nie sięgnął, ale Przemysław Frankowski akcję wykończył bez problemu.
Lech chciał odpowiedzieć szybko i mógł to uczynić za sprawą Pawłowskiego, ale ten uderzył niecelnie z linii pola karnego. W kolejnych atakach brakowało mistrzom Polski dokładności. Trener Maciej Skorża mógł tylko rozłożyć ręce, ale po chwili już oklaskami mobilizował swoich podopiecznych do dalszych prób. Efektów jednak one nie przynosiły. To Jagiellonia mogła zdobyć kolejne bramki, czego na szczęście udało się uniknąć.
Od początku drugiej połowy Lech chciał odrabiać straty, lecz poza przewrotką Dawida Kownackiego, wciąż dużo lepsze wrażenie sprawiała Jagiellonia, a proste straty niebiesko-białych i podania do rywali tylko napędzały grę miejscowych. Największe zagrożenie pod bramką Buricia stwarzali po rzutach rożnych łatwo gubiąc obrońców, ale i zarazem kończąc akcje słabymi strzałami, z którymi Bośniak sobie radził.
W marazmie Lecha były jednak momenty, gdy los mógł się odwrócić, jak chociażby w 59. minucie. Po rzucie wolnym Gergo Lovrencsics wbił z powrotem pod bramkę piłkę, a niepilnowany Paulus Arajuuri zmienił głową tor jej lotu. Przez ułamek sekundy można było mieć nadzieje na wyrównanie, lecz piła ostatecznie minęła słupek. Na celny strzał mistrzów Polski trzeba było poczekać aż do 68. minuty. Wówczas Szymon Pawłowski zdecydował się na próbę z 20 metrów, a Bartłomiej Drągowski ze spokojem poczekał, aż piłka doturla się do jego rąk.
Lech próbował, a Jagiellonia ze spokojem bardzo prowizoryczne próby lechitów rozbijała. Dobrej postawie Jasmina Buricia Kolejorz może zawdzięczać, że na Podlasiu stracił tylko jedną bramkę. Golkiper świetnie odbił strzał Świderskiego tuż przed końcem meczu, po chwili z pomocą przyszła mu poprzeczka. Kolejorz wciąż miał szansę, a do przodu ruszył Paulus Arajuuri. Fin na początku roku w Szczecinie szarżą zapewnił Lechowi remis. Tym razem jednak to się nie udało. Po siódmej porażce w dziewiątym meczu mistrz Polski jest już nie tylko w strefie spadkowej, ale zamyka ligową stawkę. Kibice czekający na lepszą grę muszą zaś jeszcze uzbroić się w cierpliwość. Niżej już zespół Macieja Skorży spaść nie może.
Jagiellonia Białystok – Lech Poznań 1:0 (1:0)
Bramka: Przemysław Frankowski (29’)
Jagiellonia: Bartłomiej Drągowski - Filip Modelski, Sebastian Madera, Igors Tarasovs, Jonatan Straus - Jacek Góralski, Rafał Grzyb - Przemysław Frankowski (80. Karol Świderski), Konstantin Vassiljev, Fedor Cernych (75. Fedor Cernych) - Piotr Grzelczak (66. Karol Mackiewicz).
Lech: Jasmin Burić - Tomasz Kędziora, Marcin Kamiński, Paulus Arajuuri, Barry Douglas -Karol Linetty, Dariusz Dudka - Gergo Lovrencsics (63. Dariusz Formella), Darko Jevtić (68. Piotr Kurbiel), Szymon Pawłowski - Dawid Kownacki (86. Denis Thomalla)
lechpoznan.pl + foto
Liczba komentarzy : 0