Wtorkowe spotkanie rozpoczęło się nieźle dla lechitów, którzy próbowali cierpliwie budować swoje akcje, rozpoczynając je z własnych stref obronnych. Piłka często zmieniała właściciela, sporą ochotę do gry przejawiali występujący na lewej stronie Tymoteusz Puchacz i Jakub Moder, ale nie wynikały z tego konkretne szanse do objęcia prowadzenia przez ich drużynę. Niebezpieczeństwo pod polem karnym Mickeya van der Harta udało się za to stworzyć graczom 15-krotnego mistrza Słowenii. Wymarzoną okazję miał Rudi Pozeg Vancas, który pomylił się z kilku metrów, a po chwili Mickey van der Hart musiał wykazać się po płaskim strzale jednego z rywali.
Po niespełna pół godzinie interweniował w końcu bramkarz Mariboru. Jego czujność sprawdził Moder, ale jego próba leciała za blisko środka bramki. Kilka minut później dokładną centrę z głębi pola posłał Pedro Tiba, jednak tym razem "główka" aktywnego 20-latka minęła celu. W tym fragmencie nie ulegało wątpliwości, że niebiesko-biali z każdą minutą byli coraz bliżej otwarcia wyniku. Krótko przed przerwą Filip Marchwiński co prawda przeniósł jeszcze futbolówkę nad poprzeczką, ale skutecznością błysnął za to Tiba. W 43. minucie Portugalczyk otrzymał precyzyjne podanie od Puchacza i sprytnym uderzeniem w kierunku dalszego słupka otworzył konto bramkowe swojej ekipy na tureckim obozie przygotowawczym.
Kolejny dowód przewagi Kolejorza przyszedł niedługo po zmianie stron. Z rzutu rożnego dośrodkował Moder, to zagranie przedłużył Christian Gytkjaer, a cały stały fragment gry pewnie wykończył z powietrza Lubomir Šatka. Inicjatywa należała do podopiecznych trenera Żurawia, a za tym szły kolejne szanse pod bramką Kenana Piricia. Minimalnie po próbie z obrębu "szesnastki" pomylił się w 52. minucie Tiba, ale niespełna 120 sekund później po indywidualnej szarży Filipa Marchwińskiego i faulu obrońcy Mariboru sędzia przyznał Lechowi rzut karny. Ten już na trafienie zamienił Christian Gytkjaer i zrobiło się już 3:0 na korzyść niebiesko-białych.
Przeciwnicy nie zamierzali czekać na kolejne poczynania lechitów i sami dążyli do zdobycia bramki honorowej. Blisko ku temu byli w 64. minucie, kiedy efektowny wolej autorstwa wprowadzonego z ławki Roka Kronavetera minął słupek. W dalszym ciągu jednak to piłkarze z Poznania częściej gościli w szeregach obronnych NK. Z rzutu wolnego celnie uderzał Puchacz, sam na sam po dograniu Juliusza Letniowskiego znalazł się Gytkjaer, a na kwadrans przed końcem po ładnej kombinacji w dogodnej pozycji trochę miejsca miał przedostatni z nich. Tym razem zabrakło mu odrobinę precyzji i w dalszym ciągu Lech prowadził 3:0. Na listę strzelców wpisać mógł się jeszcze rezerwowy Filip Szymczak, ale jego gol został unieważniony z powodu pozycji spalonej młodego napastnika i ostatecznie utrzymał się rezultat ustalony wcześniej przez Duńczyka.
Wtorkowy sparing był ostatnim dla Kolejorza, jaki rozegrał on na tureckiej ziemi. Ligowe zmagania nadchodzącej wiosny niebiesko-biali zainaugurują w sobotę, 8 lutego o godzinie 17:30 przy Bułgarskiej. Ich przeciwnikiem będzie beniaminek PKO Ekstraklasy, Raków Częstochowa.
Lech Poznań – NK Maribor 3:0 (1:0)
Bramki:
Tiba (43.), Šatka (49.), Gytkjaer (55. – karny)
W środę drużyna trenera Dariusza Żurawia zakończy zgrupowanie w Belek i wróci do Polski.
lechpoznan.pl + foto
Liczba komentarzy : 0